poniedziałek, 23 stycznia 2012

Wolna Republika Podlesicka

Pax et Bonum!

Ludzie się nie zmieniają na niektórych płaszczyznach. Wiele może się zmienić, ale pozostają też pewne stałe. Muszę się zgodzić z T., że na wyjazdy ze swoistą adrenaliną jadą ludzie zmierzający się z autoagresją. 

Dwie noce, dwa dni. Tuż przy Wolnej Republice Podlesickiej, która już ani Wolna ani Republika. 
Pojechałam tam w konkretnym celu, choć musiałam zwalczyć sztab ludzi, moich Aniołów, którzy odradzali, sprzeciwiali się, rzucali pod drzwi żebym tylko nie mogła wyjść (dzięki Kubuś xd). Cieszyli mnie jednak ci, którzy uznali, że jestem duża i uparta, więc i tak zrobię to co chcę i miast się sprzeciwiać, po prostu się za mnie modlili. Dziękuję Wam za to. Mój Anioł Stróż spisał się na 6! (6-silnia?)

Abstrahując od wspaniałej zabawy, powrotu do dawnych lat, zjazdów, pięknych widoków i ważnych ogniskowych rozmów, był to dla mnie czas modlitwy, odpuszczenia kontroli w relacjach (relacji), próba konfrontacji z emocjami i tym czego tak naprawdę teraz chcę. Wróciłam z bilansem dodatnim. Szczęśliwsza o 30%. 

Nade wszystko czuję się bardziej wolna. Wolna od własnych urojeń, wolna od bólu wspomnień, wolna od tęsknoty, która obezwładnia. Tam, na łonie przyrody, mogłam zapomnieć. Jakże to było ważne, jakże istotne. Mogłam zapomnieć i zacząć pamiętać. Zmienić kierunek. Uwolnić się... Przełom? Po 2,5 roku? Czas pokaże, Bóg pokaże. Może pod wpływem mrozu skorupa, która oklejała tak długo moje serce, wreszcie pękła? Może zaczęła pękać..? 

Czułam przez cały ten czas silne prowadzenie, Jego prowadzenie. Jego działanie we mnie, w nas. Na usta znów ciśnie mi się Assalama Alejkum! Abym Cię mogła miłować za wszystkich i za wszystko! 

Teoretycznie za 40 dni zmierzę się z kolejnym już doświadczeniem rurki w nodze, tylko teraz nie pojadę nigdzie po 3 miesiącach, pół roku później nie będę biegać. 40 dni pustyni? 40 dni na kontakt z Nim? 40 dni na...? Kolejna myśl: mam 40 dni żeby gdzieś jeszcze pojechać, bo potem to w sierpniu najszybciej. Zbieg okoliczności? 40 dni...

Miłuję Pana, że tak bardzo się mną opiekował podczas tego szalonego wypadu, że prowadził i nie pozwolił, aby moja stopa skaleczyła się o kamień. Jego Anioły niosły mnie na rękach...
Nade wszystko dziękuję T., naszemu szefowi, przewodnikowi, przyjacielowi (wszystkich ziemskich istot:), który całym sobą dział, żebyśmy byli bezpieczni i wyjechali z masą wrażeń i ważną nauką. Bez Ciebie nic nie miałoby tam sensu...i przede wszystkim byśmy nie pojechali :) 

Niech nam Bóg błogosławi na ten czas i kolejny Podlesicki wypad +


5 komentarzy:

  1. Miło czytać, że wypad się tak świetnie udał, i że przynosi już tyle dobrych owoców. Niech Pan Bóg Ci błogosławi i udziela wszelkich potrzebnych łask. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech.. nawet metoda "na Rejtana" nie pomaga przy Tobie :P Zaczynam podejrzewać, że Bóg wymyślił jakąś misję specjalną dla Ciebie xD

    A co do wyjazdu... wolę o tym pogadać, bo tu jest opisany dość oszczędnie... ;)

    Pax!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam grzecznie!
    Jestem tutaj pierwszy raz, lecz na pewno nie ostatni :P.
    Relacja z opisana z Bożą mocą i tego jak On potrafi działać w życiu człowieka-tak to odbieram-aż szkoda byłą tą prawdziwą historię skończyć czytać. Na koniec pragnę dodać, że choć mam niełatwy czas (kryzys wieloaspektowy trwa, a ja nie umiem go ogarnąć; wiem, sama też nie jestem ideałem, ale... rzeczywistość potrafi zawieść-zgadzam się z P.Niemenem, że: 'Dziwny jest ten świat-świat ludzkich spraw') to zapewniam o pamięci w modlitwie. Niech Ciebie Anioł Stróż i Duch Św. prowadzą w niełatwych doświadczeniach (jakie przed Tobą) i w każdej chwili.

    Pokój i Dobro!

    P.S. Kolejna osoba w wirtualnym świecie (szkoda, że nie znana osobiście), dla której (jak i dla mnie, lecz na pewno nie tylko) ważny jest Św. Franciszek z Asyżu i uczenie się z Nim drogi do Boga. Miło :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wolna Republika Podlesicka- na zawsze pozostanie wolna-w naszych sercach. Dwa razy tam byłem, ale już za pierwszym razem mnie trafiło. Pojechałem tam w konkretnym celu-mianowicie od kilku lat walczyłem z lękiem wysokości. Tam w Podlesicach otrzymałem dar. Wtedy właśnie podczas pierwszego pobytu rozpoczął się proces wychodzenia z tego lęku. Proces trwa. Jest duża różnica. Bogu Najwyższemu niech będą dzięki. Dziękuję też bardzo Ani... oraz Tomkowi- bez nich nie dałbym rady.

    OdpowiedzUsuń