wtorek, 4 września 2012

List do Pana Franciszka

Szanowny Panie Franciszku, 

gdzież się Pan podziewał? Tak wiele miesięcy rozglądałam się za Pana osobą i nie dostrzegałam. A teraz znów zjawia się Pan, jak gdyby nigdy nic i z uśmiechem częstuje pierniczkami. Toruńskie - najlepsze! Panie Franciszku, to nie przystoi tak znikać bez słowa. Gdzież Pana maniery? 
Panie Franciszku, pytam ponownie: gdzież się Pan podziewał? Czy aby wszystko dobrze? Zdrowie dopisywało? Może Pan się rozchorował, a ja nie mogłam nawet Pana odwiedzić? Zrobiłabym gorącej herbaty, przykryła kocem. Nie powiedział mi Pan ani słowa, nie zadzwonił Pan nawet. 
Spotkajmy się może, jak za dawnych czasów, zaparzę naszych ulubionych ziół, ogrzejemy się przy kominku z dobrą książką w ręku. Panie Franciszku, proszę więcej nie milczeć. Pan wie, ile mnie to nerwów kosztowało? Tak się nie zachowują dżentelmeni. Proszę się koniecznie znów ze mną skontaktować i na tamtych pierniczkach nie poprzestawać. Będę na Pana czekać. Tam gdzie zwykle. O tej samej porze. 

Z wyrazami szacunku
a.

Panie, otwórz mi oczy...

***

I znów na Polskich ziemiach. Z nieoczekiwaną-oczekiwaną zmianą perspektywy na życie za rok ;)

1 komentarz: