wtorek, 13 marca 2012

Kurz, pot i łzy...

"Kurz, pot i łzy" czyli Bear Grylls & Antropolog na Marsie kontra biała sala. Wszystko poszło dobrze. Mam najcudowniejszego lekarza, z którym łamię stereotypy kontaktów katolicko-muzułmańskich i pacjent-lekarz. Irańczyk z ogromnym poczuciem humoru i niebywałą skromnością ("bo nikt nie zrobi tego tak dobrze jak ja!"/"jak ja robię te zastrzyki to nie boli"). Z przyjemnością oddam moje drugie kolano temu zespołowi lekarzy, a pozostanę pod stałą opieką mojego Persa ;)

Nie jest łatwo. Nie było i nie będzie. Czuję się wrakiem emocjonalnym. Ten czas jednak też pokazał wartość niektórych przyjaźni, znajomości. Doświadczyłam, że może mi się wydawać, iż nie mam z kimś super relacji na co dzień, może nawet nie widziałam kogoś od kilku lat (pozdro Hubciu!:), a tu nagle do mojej białej sali zagląda roześmiana morda z tulipanem w ręku i kłania się w pas. W drugą stronę zadziałało tak samo. Dziękuję Bogu za ten czas poznania...

Wizyta pasterza dusz chorych z pobliskiego kościoła, sakrament Namaszczenia Chorych, sakrament Eucharystii i dużo czasu na żywe spotkanie z Panem, pozwoliły mi na przetrwanie bólu. Koniec końców moja siła, dana tylko od Pana, samozaparcie i wola walki była bardzo doceniana przez personel (niejednokrotnie budząc wiele nieukrywanego zdziwienia). Ja zaś wiem, że to była i jest Jego Moc. 

Kolejne miesiące? Rekonwalescencja, rehabilitacja, przygotowanie do drugiej operacji (już się jej nie boję!) i...opanowywanie teorii wspinaczki :) bo można iść na łyżwy i na nich nie jeździć, a doskonale się bawić :) zresztą jakiś teoretyk też nam się przyda ;)

Jestem w połowie książki Gryllsa. I on dodał mi otuchy i zwiększył wolę walki. Dokładnie tak jak kiedyś Jasiek Mela. Bo warto walczyć o marzenia!!!

Tymczasem zaprzyjaźniam się z moją siostrą ortezą:

W zasadzie idzie się do niej przyzwyczaić. Przynajmniej w porównaniu do gipsu można ją zdjąć i umyć nogę.


Dziękuję wszystkim, którzy otaczali mnie w tym czasie modlitwą! Boża siła wypełniała mnie również dzięki Wam!!
Pax et Bonum!

4 komentarze:

  1. ej! i za to nie lubię blogspotów - że się nie da nie z googla komentować:)
    nic to - zdrowia ale jednak bardziej - Popkory w Słuchaniu Słowa;)
    i zapraszam, do nas: http://umilowany.pl/ :)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale tym masz pisane... Trafiłam przypadkowo, zaczęłam czytać... i czytać..., jak to nie tylko słowa, ale jeśli tak gra ci w sercu??? To dzięki za te małe rekolekcje wielkopostne.
    Dużo zdrowia i samozaparcia w rekonwalescencji. Czasami jak Pan ma dla nas coś specjalnego to łapie nas za nogi, by Mu nie uciec :-)To z własnego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję!! To kolejny promyk, motywacja, żeby pisać dalej wbrew przeciwnościom :)

    OdpowiedzUsuń