piątek, 2 marca 2012

Jezau, pasitikiu Tavimi...

Przede mną ostatni weekend o własnych siłach. Kolejne miesiące to będzie próba rekonwalescencji. Boję się. Przede mną weekend w Wolnej Republice Podlesickiej. Zwykła ucieczka, która może w jakimś stopniu pozwoli mi zapomnieć choć na chwilę...

Udało mi się dziś trochę odpuścić kontrolę. Znów dzięki M. Pozwoliłam sobie na łzy, na bezradność. Pozwoliłam, żeby Pan znów mnie przytulił. Tak bardzo się boję.. 

W tym lęku pragnę czerpać wzór z Jezusa, z Jego cierpienia, lęku w Ogrójcu. Umieć bać się jak On. Umierać jak On. Po prostu oddać ten lęk Bogu. Żeby ten czas Jego śmierci i Zmartwychwstania był moim czasem. Zmartwychwstania Jego we mnie, zmartwychwstania mnie samej. 
Krótko. Tyle. 

Proszę o modlitwę. O mądrych lekarzy...

2 komentarze:

  1. Dobrze jest czasem tak odpuścić i pozwolić wyjść emocjom. Jestem pewien, że Pan jest przy Tobie i dobrze rozumie Twój lęk. I przeprowadzi Cię przez to doświadczenie. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Pan Ci błogosławi!
    Z modlitwą,
    Paulina +

    OdpowiedzUsuń